Renowacji ciąg dalszy. Niebieski aniołek dostał kokardy i... koleżankę ;). Oba jeszcze przed lakierowaniem. Może później uda mi się wrzucić zdjęca "po". Tym czerwonym nie jestem zachwycona, ale zdjęcie wrzucam. Mam nadzieję, że za kilka lat przejrzę je sobie i uśmiechnę się do siebie, jakie zrobiłam miłe postępy ;)...
Czerwonemu sympatycznie z oczu patrzy. A niebieski - fajny :)
OdpowiedzUsuńśliczne :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę ładne :)
OdpowiedzUsuńNie czepiaj się czerwonego - nieśmiały taki od maleńkości i tyle :) Oba słodkie :)
OdpowiedzUsuńsuper jak zwykle. Ciekawa jestem, co te sprytne rączki zmajstrują na Wielkanoc. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńot wyrodna matka-tworzycielka;> to ja się pozachwycam czerwonym aniołkiem za Ciebie Mi się podoba i taki na czasie - w klimatach walentynkowych :-)
OdpowiedzUsuńW kupie raźniej, jak mawiał mój pan od historii :) Fajne janioły :)
OdpowiedzUsuńPięknie tworzysz
OdpowiedzUsuńAch ...jakie rozkoszne te aniołeczki :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń