poniedziałek, 27 maja 2013

post przeterminowany, przeczytajcie, żeby nie było mu smutno ;)


Znalazłam post mocno przeterminowany. Nie wiem, czemu go nie wrzuciłam, chyba czas mi tak mi zleciał, że ciągle mi się wydawało, że dopiero co go pisałam i nic się nie stanie, jak wrzucę „jutro”... Zatem proszę, tak było u mnie 2 tygodnie temu:


A teraz od tygodnia pracuję i... wcale nie jest źle :). Jestem spokojna, bo Gabi jest z tatą przez 3 tygodnie, a potem będzie jeszcze trochę ze mną. Ale powrót do pracy był dużo łatwiejszy niż myślałam. Może dlatego, że jak wracam z pracy, staję w progu i słucham, jak P. czyta:

"Kłapouchy wyciągnął ogon z wody i zaczął nim wymachiwać na prawo i na lewo.
- Tak jak przewidywałem - powiedział - mój ogon został pozbawiony wszelkiego czucia. Zdrętwiał. Ot, co się stało. Zdrętwiał zupełnie.
- Biedny Kłapouniu, ja ci go osuszę i rozetrę - powiedział Krzyś. Wyjął chusteczkę do nosa i wytarł nią mokry ogon.
- Dziękuję ci, Krzysiu! Ty jeden, mam wrażenie, rozumiesz się tu trochę na ogonach. Tamci nie zastanawiają się nad tym, ot, co można o nich powiedzieć. Oni po prostu nie mają wyobraźni. Ogon to dla nich nie ogon, tylko Mały Dodatkowy Kawałeczek przyczepiony z tyłu.
- To nic, Kłapouszku - rzekł Krzyś wycierając go z całych sił. - Czy już mu lepiej?
- Już bardziej czuję, że go mam. Czuję, że on znów do mnie Należy."
(A.A.Milne, Kubuś Puchatek)

A potem Szkrab idzie spać, a ja dostaję obiad :).
***
Teraz przynajmniej wiecie, jak wyglądał mój powrót do pracy. Nie było się czego bać! Uff... A wiecie co? Teraz znowu mam urlop ;). Mój szef skwitował to: "Tak to można pracować, miesiąc w roku.." Ale jak wrócę, to już na amen ;). Teraz mam miesiąc, żeby nauczyć się planować nasze posiłki i gotować je dzień wcześniej. Bo jak widzicie, przez ostatnie trzy tygodnie po powrocie z pracy czekało na mnie ciepłe jedzonko. Szkoda, że Paweł musiał wrócić do pracy ;) Dlatego zmykam... robić obiad.


Ps. Nie mam pasujących do tematu zdjęć, a żyrafki to takie wdzięczne stworzenia... mam nadzieję, że jeszcze się Wam nie znudziły (chyba jeszcze nie, sądząc po mailach, za które bardzo dziękuję!).

piątek, 10 maja 2013

Projekt 30 podsumowanie

Dobiega końca mój pierwszy tydzień w pracy po długiej przerwie, a ja jeszcze nie podsumowałam mojego Projektu 30. W sumie było nawet więcej dni, bo jeszcze długi weekend, w czasie którego firma była zamknięta. Kwiecień zaczął się powoli i miałam wrażenie, że trzymam go w garści ;), ale zaraz potem czas przyspieszył tak, że nie mogłam za nim nadążyć. Zresztą, tak jak pisałam gdzieś w komentarzach: wystarczyło "przespać" 1 dzień, a potem wszystko już śmignęło. Dlatego staram się teraz robić wszystko na bieżąco, żeby się nie zapuścić ;). Co skutkuje tym, że mało zaglądam do internetu. Czyżbym pokonała moje największe uzależnienie? hm.. wąpię ;)
Właściwie chciałam podsumować nie ostatni miesiąc, ale cały ten czas, kiedy nie pracowałam. To był najbardziej niezwykły, najbardziej intensywny (pod względem przeżyć) i na pewno najpiękniejszy czas w moim życiu. Wiecie, jak byłam w ciąży, to się zastanawiałam, jak to jest, że ludzie mówią: "Nie wiem, jak to było bez niej". A ja sobie myślałam: "No jak, tak jak zawsze!" A teraz naprawdę nie wiem ;). Rozmawiamy sobie czasami z Pawłem, wspominając jakieś dawne chwile, a ja co chwilę myślę sobie: "Ale gdzie była wtedy Gabi? Siedziała z tyłu w samochodzie?..."
A wiecie, co jest najfajniejsze w tej przygodzie? Że ona się wcale teraz nie kończy, ale dopiero zaczyna :).

Na zdjęciach nareszcie daaawno dostana chustka od Anuli z tego bloga. Chustka może nie na tę porę roku, ale wiecie jak to ze mną bywa. Najpierw coś tam, potem mi się zgubiła część od ładowarki... blablabla... ale w końcu jest :)).
I jeszcze przepraszam, że zdjęcia takie ciemne. Powstawały w trudniejszych warunkach świetlnych niż mamy teraz, ale co to za argument? Muszę się przeprosić z Gimpem, ot co!


LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...