aha... i zapomniałam jeszcze dodać, że biorę udział w candy w Kolorowym Zaciszu, gdzie uwielbiam bywać. Stawką jest oczywiście coś ślicznego, ale na pewno już to wiecie :). Zmieniło się też moje podejście do cukierasów, więc jeszcze na kilku zagoszczę lada dzień. i co ja to jeszcze miałam... aha, idę malować aniołki... a zanim pójdę to jeszcze te, którym w czasie sesji padał deszcz...
Śliczne.. słodkie.. miłosne.. :)
OdpowiedzUsuńPiękne- takie spokojne i pogodne:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) A w piekarniku pieką się nowe...
OdpowiedzUsuńWitam Cię cieplutko :) Pięknie dziękuję za częste odwiedzinki u mnie, miłe słowa i udział w candy :) Przespacerowałam się po Twoim blogu i tak bardzo zazdroszczę odwiedzenia tulu cudnych miejsc.
OdpowiedzUsuńAniołeczki śliczne i przesympatyczne - prawdziwi opiekunowi, czekam na kolejne "wypieki" ;)
Buziaki posyłam :*
Szafirowe aniołki z piekarnika :)
OdpowiedzUsuńNo czekamy, czekamy na jakieś rozdawnictwo, z nadzieją, że pojawi się jakiś aniołek piekarnikowy :) Dobrze by było takiego przytulić!
Bellis, przekonałaś mnie ;) Znając życie, chwilę to potrwa, ale "coś" na pewno się pojawi.
OdpowiedzUsuńNiestety nie widać zdjęć. Chyba coś się popsuło :(
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za informację. Spróbuję je odnaleźć...
Usuń