W tym miejscu miał się pojawić wpis dotyczący zszywania sówki, ale rozmawiałam i pisałam ostatnio z dwiema osobami, które robią sówkę i zauważyły, że coś idzie nie tak, więc postanowiłam na to odpowiedzieć. Może ktoś z Was też się zastanawia:
Co zrobić, kiedy nie idzie nam tak ładnie jak na zdjęciu lub odkryjemy, że 10 rzędów temu popełniłyśmy błąd. Pruć czy nie pruć?
Mamy kilka opcji:
- Możemy spróbować zrobić coś innego na bazie tego, co zrobiłyśmy. Jeżeli mamy wprawę w szydełkowaniu, a błąd nie jest bardzo poważny, można przerobić wzór na swoje potrzeby. Czyli na przykład, jeżeli okazało się, że zamiast półsłupków robiłyśmy cały czas słupki, a zabawka wciąż wygląda ciekawie (może nawet bardziej niż w oryginale) i wypełnienie nie będzie wyłazić (obdarowane dziecko nie naje się poliestru...), nie prujemy, ale szydełkujemy dalej!
- Druga opcja to sprucie i naprawienie błędu.
Niestety prawda o mnie jest taka, że częściej korzystam z tej drugiej opcji.
Jakieś cztery lata temu (czyli kiedy na dobre rozhulała się moja pasja) byliśmy z Pawłem na dwutygodniowych rekolekcjach (oprócz nas jeszcze prawie 100 innych osób), podczas których próbowałam zrobić sobie czapkę. Nie znałam wtedy patentu na to, jak zrobić idealnie płaskie kółko, więc... robiłam i prułam. Robiłam znowu i znowu prułam.
Pod koniec ktoś mnie zapytał, kiedy rozdam wszystkim te czapki, które dla nich robiłam przez cały pobyt...
Odkąd urodziła się Gabi (niedługo stukną dwa lata), szydełkuję zawzięcie dzień w dzień, więc jest mi trochę łatwiej. Zrobiłam przez ten czas na pewno kilkadziesiąt zabawek. Setki (!) innych zaczęłam, a potem sprułam. Wiem mniej więcej, jak naprawić to, co nie wychodzi. Zdarza się, że modyfikuję zabawkę w trakcie pracy, żeby nie pruć. Czasem (!) daje to nawet ciekawe efekty. Innym razem idzie do sprucia.
Pruję, gdy:
- wzór jest źle napisany (wtedy jest to bardzo irytujące, bo pruję wiele razy, zanim stwierdzę, że to na pewno wzór)
- zrobię coś inaczej niż we wzorze
- bo odkrywam, że to, co robię, nie wygląda jednak tak, jak w moim wyobrażeniu
- kiedy zmienia mi się koncepcja w trakcie pracy (bardzo często, niestety)
Dziewczyny, jak Wam idą prace? Może któraś z osób dłużej szydełkujących podzieli się swoimi doświadczeniami w temacie poprawek i prucia?
Życzę Wam wszystkim dobrego wieczoru!
Monika
Ps. Na zdjęciu dwa misie: pierwszy był wielokrotnie pruty i poprawiany, a drugi.. cóż, nadal szuka swojego docelowego kształtu...
Prucie i poprawki, hehe... zajmują mi chyba więcej czasu, niż właściwe szydełkowanie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Mi chyba też, ale staram się o tym nie myśleć, żeby sobie nie psuć humoru ;).
UsuńMi najwięcej czasu zajmuje zszywanie, obcinanie nitek itd.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Bardzo nie lubiłam tego etapu, a teraz mam na to kilka sposobów i postaram się napisać o tym post.
UsuńJa też pruję :( Aż żal serce ściska, gdy tyle pracy idzie na marne, ale staram się dążyć do założonego na początku kształtu (a szkoda mi włóczki, bo z pozostawionej robótki już i tak nic bym nie zrobiła...).
OdpowiedzUsuńOjj tak, prucie wcale nie jest fajne. :P Najbardziej nie lubię wtedy, jak nitka już powyginana po takim drastycznym zabiegu..
OdpowiedzUsuńja też sprułam całe ciałko sowy :(((((((((((((((((((((((((((( żal
OdpowiedzUsuńno ale wyglądało nie tak, wychodził trójkąt. Zaczęłam jeszcze raz ale skrzydło i zobaczyłam jak powinno wyglądać całko po dołu. Okazało się, że liczenie oczek to podstawa. Ale skrzydło było też za duże i sprułam.
Potem wyszło mi ciałko ale zrobiłam słupkami właśnie. Już nie prułam tylko dalej półsłupkami skończyłam. Stwierdziłam trudno, a połowę zabawki wyłożyłam materiałem żeby nic nie wyleciało. Tak na prawdę gdyby nie to, że wyszły mi oczy to chyba dałabym spokój :)
Moniko nie wiem co chcesz od misia, jeśli nie nadasz mu kształtu i nie będzie doskonały to nie pruj tylko podaruj go dziecku :) śliczny (oba są bardzo ładne) :)pozdrawiam i dziękuję :*
Twoja sówka wyszła super! Dołącz do naszej grupy na Ravelry i wrzuć ją do swoich projektów i do naszego wątku! Ale mi się podoba :). A co do misia: pierwszy jest już w nowym domku. Wyszedł bardzo fajnie, ale po drodze sporo się nad nim napracowałam. Prułam bez litości, zrobiłam mu z 6 nóg... Dwie ostatnie w noc przed wysyłką do nowego domku. Drugi miś (na drugim planie) ciałko ma kształtne, tylko mordka mi nie wychodzi, ale skończę go na pewno. Jestem zdeterminowana!
UsuńJeśli zdarzy mi się pomylić wzór, to staram się trochę zmodyfikować - raz dodam, raz "zbiorę" jedno oczko. A jeśli dalej wychodzi "koślawie" to jak mówi moja mama: "Panie majster jestem gotowa, mogę pruć" i z bólem serca pruję. Piękne prace, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCha cha cha, chyba przejmę ten tekst ;).
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa szydełkuję od niedawna i nie mam w swoim dorobku zbyt wielu autorskich projektów, ale dość często korzystam z cudzych wzorów i to co zauważyłam to kształt zabawki w dużej mierze zależy od tego jakiej włóczki użyjemy i od sposobu w jaki ją wypełnimy czy też jakiego rodzaju wypełnienia użyjemy. Mój sposób na nieudane bądź pomylone wzory, kończę dany element i odkładam do koszyczka a potem zastanawiam się co z nim zrobić. Z takiego błędnie wykonanego elementu powstała moja pierwsza autorska zabawka to coś królikopodobne :) Jej tulów miał być częścią innej zabawki. A co do twojego misia to kształt ma idealny ja dodałbym mu filcowe spody u stóp przyszyła jakieś guziczki i obrobiła górna część sweterka i będzie idealny. Dzieci uwielbiają takie zabawki.
UsuńDobry pomysł na pomylone wzory! Zresztą, odłożenie na chwilę (tylko nie za długo) często pomaga wymyślić lepszy żywot dla zabawki.
UsuńTak, prucie jest naprawdę frustrujące:/ ech....
OdpowiedzUsuńJa nie pruję, kończę taką "pomyloną" robótkę i wyciągam wnioski. Wracam do robótki mądrzejsza o doświadczenie :)
OdpowiedzUsuńOj jak ja nie lubię prucia, ale jest to nieodłączny element szydełkowania. Jak robię z wzoru to zawsze staram się robić zgodnie z opisem, a jak np. nie wychodzi mi noga np. jest za chuda to zawsze tą drugą staram się do niej dopasować jeśli maskotka nie straci na tym swoim uroku. Oczywiście wzory też specjalnie modyfikuję, bo np. wolę aby miś miał dłuższe łapki albo tułów. Sama tez staram się tworzyć swoje własne wzory a później je dopracowywać, bo to zmusza do kombinowania i zabawka zyskuje na atrakcyjności, bo jest inna niż cała reszta.
OdpowiedzUsuńTobie kiedys nie wychodziły misie? To niemożliwe! Są wspaniałe. A ja się z Tobą w pełni zgadzam. Nawet jak miś nie wychodzi taki jak w opisie, to zawsze można z niego zrobić coś ładnego. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńja na myśl o tym, że mam spruć coś, nad czym siedziałam kawał czasu, dostaję białej gorączki...Lekcja pokory...Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń