W moim mieście jest w pewnym miejscu taka reklama sklepu z drukarkami, na której jest krowa. Na dole małym drukiem jest dopisane, że krowa na banerze nie ma specjalnego celu, została umieszczona dla poprawy humoru. Tak jest i z żyrafą w tym poście ;).
Widać po blogu, że wróciłam do pracy. Wiem, że wiele osób mnie rozumie i bardzo tym osobom dziękuję! Za cierpliwość i za wsparcie mailowe!
Niby nie mam dużo do ogarnięcia, tylko praca, dom i Gabunia (przy czym ostatnie dwie rzeczywistości do spółki z P., który jest bardzo kochany pod tym względem), ale i tak jestem zabiegana. Moja mama nie wierzyła, aż pomieszkała z nami tydzień i teraz już rozumie :).
Poza wszystkim, mam takie poczucie, że nie chcę tracić chwil, które mam z Gabi. Kiedyś spojrzałam na nią i pomyślałam sobie: "O rany, już prawie cała trójka jej wyszła. Kiedy to się stało? Ostatnio widać było, że się przebija.." I naszło mnie, że co ja tu robię? Zamiast siedzieć i patrzeć, jak mojemu dziecku rosną zęby :)).
Staram się - na ile się da - nie tracić chwil. Świadomie być z nią. Na szczęście coraz więcej rzeczy możemy robić razem. Na przykład ostatnio zamiatałyśmy, tzn. ja zamiatałam, a Gabi trzymała szufelkę, którą potem szłyśmy razem opróżnić... chciałabym Wam pokazać to poczucie misji i szczęścia na buzi Gabika!
Pranie to już obowiązkowo Gabi robi ze mną. Przekłada wszystko z worka na pranie do pralki. A po skończonym wyjmuje. Czasem też dorzuca niepostrzeżenie coś w innym kolorze ;). Uwielbiam te chwile...
Na froncie handmade mam baaardzo dużo rzeczy, które potrzebują jeszcze kilku spokojnych chwil na wykończenie. Mam świadomość, że to może jeszcze poczekać...
To tyle u mnie. Gdybyście miały / mieli ochotę napisać, jak u Was wygląda godzenie codzienności ze świadomym byciem razem z tymi, którzy są najważniejsi, to śmiało :).
Ps. Na zdjęciu oczywiście żyrafa (oczywiście nie dlatego, że nie wiecie, co to jest, tylko już tradycyjnie zostawiam sobie żyrafy na takie posty jak dziś, bo znacie je aż za dobrze i chyba nic nowego na ich temat nie napiszę). Już dawno temu poleciała do małego Stasia (był wtedy jeszcze w brzuchu mamy).
Ps 2. Z tego wszystkiego zapomniałam dodać, że tło dla żyrafy jest takie nie dlatego, że mi się nie chciało w obiektyw popatrzeć i sprawdzić, co za żyrafą leży, tylko jest to ochraniacz na łóżeczko Gabi, który jej własnoręcznie uszyłam. Jednak ma tyle niedociągnięć, że na blogu zagościć mógł tylko w towarzystwie...
żyrafka boska, a o łączeniu czasu na rodzinę, hobby, pracę i sen nie wiem nic :) wszystko na łapu capu. podobno trzeba czasem odpuścić .... i robić tak żeby Nam pasowało. rób więc to co musisz i to co dla Ciebie najważniejsze a resztę w tak zwanym między czasie :P łatwo napisane a sama nie ogarniam buahahhaha :) pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńświęte słowa, międzyczas jest dla mnie towarem bezcennym :)
Usuńzdecydowanie zyrafka to poprawiacz humoru:-) śliczna!!!
OdpowiedzUsuńdoskonale wiem o czym piszesz...praca, dom, dziecko do tego ja wciąż borykam się że stresem czy będę miała opiekę nad Mania bo teściowa robi problemy...eh ! najważniejsze to to o czym piszesz...dzieci tak szybko rosną trwajmy z nimi póki jest nam dane:)
ściskam Kochana:-*
Odpisałam mailem. Pozdrawiam Cię mocno, Justyś!
UsuńŚliczna żyrafka:) Oj cięzko to wszystko ogarnąć.. Ja mam o tyle dobrze, że nie mam na głowie pracy, tylko dom i Maleństwo. Dlatego i tak Cie podziwiam, że publikujesz na blogu i cały czas dzielnie szydełkujesz - ciągle projekty i projekty w toku:)) I oczywiście zazdroszczę, że razem z córcią w domku działacie, no ale na wszystko przyjdzie pora tez i u nas:) Myslę, że sie nie da wszystkiego ogarnąc na 100% dlatego trzeba sie trzymać priorytetów, tego co najważniejsze co sobie ustalisz. Ale też pozwalać sobie na potrzebę chwili. No niestety nie jest to łatwe do wdrożenia, przynajmniej dla mnie.. ale staram się:) Pozdrawiam ciepło, trzymaj się i nie daj się:))
OdpowiedzUsuńMyślę tak samo jak Ty i staram się trzymać priorytetów. Wszystko idzie ok, dopóki nie zdarzy się 5 nieoczekiwanych splotów losu w jednej chwili ;). Ale generalnie ta zasada mi się sprawdza...Ja niestety mam tendencję do ulegania czarowi chwili (zrobię tylko szybko.... tu wpisać sto pięćdziesiąt jeden rzeczy niezbędnych od zaraz), więc muszę się pilnować, żeby priorytety były pierwsze!
UsuńZ własnego doświadczenia wiem, ze nie ma co wysilać się, żeby być perfekcyjną panią domu:) Jeśli ma to być praca ponad siły:) Kiedyś takie dążenie do doskonałości przypłaciłam zdrowiem:( Dziś staram się, ale wiem kiedy powiedzieć stop. Lata robią swoje:))) Żyrafka cudna:) Powodzenia w realizacji wszystkich zadań. Pozdrawiam cieplutko. Ania
OdpowiedzUsuńDzięki Aniu. Ja nie chcę być perfekcyjna, chciałabym się za to trzymać wyznaczonego kursu. I wierzę, że się uda, tylko trochę praktyki ;)).
UsuńOgarnianie rzeczywistości rzeczywiście bywa trudne czasami, ale jakoś się udaje nam kraść czas na drobne przyjemności, prawda? Bo kobiety są bardzo dobrze zorganizowane. :-) A żyrafka jak zwykle zachwyca. :-) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCo za talent! Żyrafa prześliczna, mistrzowska robota!
OdpowiedzUsuńUwielbiam do Ciebie zaglądać :) Wszystkie Twoje prace są takie piękne :) Ja dopiero raczkuję z szydełkiem i daleko mi jeszcze do Ciebie ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :)
handmadebyevi.blogspot.com