Miś już się nie mógł doczekać na odpowiedź, do kogo pojedzie na święta...
Bardzo dziękuję wszystkim, którzy wzięli udział w candy i opowiedzieli mi o swoich zabawkach z dzieciństwa. Gdybym miała jeszcze kilka dodatkowych rąk, zrobiłabym misia dla każdej z Was :). Wybrałam odpowiedź:
Czas
dzieciństwa zawsze kojarzył mi się z drewnianym konikiem, którego dla
mnie wystrugał z drewna (wyrzeźbił) mój dziadek :). Konik stał na
czterech grubych nogach (nie miał biegunów), za ogon posłużyło mu
prawdziwe włosie końskie :) (mieliśmy też prawdziwego konika - dziadek
przy czesaniu konia zebrał kilka włosków :)). Nie był pięknie pomalowany
(zwykłe surowe drewno), był troszkę koślawy, ale był to najpiękniejszy
konik jakiego kiedykolwiek widziałam i co najważniejsze należał do mnie
:). Wielkością zbliżony do zwykłego konika na biegunach. Jako, że już od
najmłodszych lat uchodziłam za chłopczycę to uwielbiałam wsiadać na
niego, chwytałam w rękę miecz (patyczek), w druga tarczę (najczęściej
cichaczem porwaną pokrywkę na garnek), czasem też hełm (jakąś czapkę,
stary kapelusz dziadka, lub w skrajnym przypadku garnek) i pędziłam w
daleki świat walcząc z groźnymi smokami, potworami i innymi strasznymi
straszydłami. Oj biedne były kury i kaczki babci :). Odprowadzałam go do
stajni (odnosiłam ciężko dysząc z wysiłku), poiłam (razem z dziadkiem
nosiłam w małym wiaderku wodę z rzeki płynącej niedaleko), karmiłam
trawą, którą własnoręcznie skosiłam (za pomocą udającego kosę patyczka
dopomagając sobie ręcznym skubaniem), szczotkowałam i traktowałam
zgrzebłem (tylko czasami i pod nadzorem dziadka bo zgrzebło i szczotka
były prawdziwe). Oj co za cudowne czasy. Tyle razem przygód przeżyliśmy,
kawał świata objechaliśmy, tyle wywrotek zaliczyliśmy (raz nawet
skończyło się na złamaniu nogi przez konika - dziadek pobawił się w
lekarza i nogę wymienił na nową :)).
To były cudne czasy. Dostałam go w wieku 4 lat a musiałam się z nim rozstać kiedy skończyłam 8 lat. Niestety wyrosłam i zapewne nie uniósłby mojego ciężaru.
Kolejna właścicielka konika, moja młodsza siostra, cieszyła się nim niecały rok. Biedny konik złamał dwie nóżki w taki sposób, że nie dało się już tego naprawić.
Szkoda że nie mam rzeźbiarskiego talentu dziadka bo zrobiłabym taką zabawkę mojemu synkowi :)
Pozdrawiam i w kolejce się ustawiam :)
To były cudne czasy. Dostałam go w wieku 4 lat a musiałam się z nim rozstać kiedy skończyłam 8 lat. Niestety wyrosłam i zapewne nie uniósłby mojego ciężaru.
Kolejna właścicielka konika, moja młodsza siostra, cieszyła się nim niecały rok. Biedny konik złamał dwie nóżki w taki sposób, że nie dało się już tego naprawić.
Szkoda że nie mam rzeźbiarskiego talentu dziadka bo zrobiłabym taką zabawkę mojemu synkowi :)
Pozdrawiam i w kolejce się ustawiam :)
Gratuluję i bardzo proszę o adres do wysyłki na maila.
Fajna historia.
OdpowiedzUsuńDziękuję za zabawę i gratuluję nowej właścicielce misia.
congrat:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :) Ogromnie się cieszymy :) Cudowny prezent na nasze urodziny :) Już wysyłam maila :)
OdpowiedzUsuńGratulacje, a misiak piekny:))))
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za zabawę :) i z całego serca gratuluję nowej misiowej przyjaciółce :)
OdpowiedzUsuń