Już prawie mi się wydaje, że mi się to śniło. Muszę szybko pisać, żeby zapamiętać jak najwięcej...
Tylko jak to wszystko opisać? ...
Sobota:
godz. 2:30 - pobudka... eee... Paweł, Ty naprawdę chcesz teraz wstać? Ja idę spać...
godz. 4:44 - uff... no dobra, może i jest terrorystą, ale miał rację. Trochę nam to zajęło. Nareszcie spakowani, wtłoczeni do samochodu, ruszamy przed siebie. Na razie jest... szaro. No... jedziemy sobie na wycieczkę. Dopiero za kilka godzin poczujemy, żeeee... jupi, jedziemy do Słowenii, w naszą podróż życia!
Po drodze na początku wszystko wydawało mi się warte zdjęć. Pierwsza góra. Pierwszy domek za granicą. Zrobiłam ze sto zdjęć przez szyby samochodu. Dopiero potem docierało do mnie, że nie mogę zrobić zdjęcia wszystkiemu, czemu bym chciała. I że zdjęcia nie oddają moich wrażeń. Niestety...
Zostawiliśmy tam kawałek Moni i Pawła.
Nie spodziewaliśmy się. Takich widoków. Takich ludzi! Takiej gościnności. Zostaliśmy przyjęci tak, jak sami byśmy nie umieli nikogo podjąć.
Słowenia nie wzięła się sama z siebie. Jechaliśmy tam do naszych Przyjaciół, poznanych na spotkaniu Taize 1,5 roku temu. W zasadzie wszystko miało być inaczej - miałam tłumaczyć. Z niemieckiego i na niemiecki :). Po południu. Dopiero potem mieliśmy wziąć naszych gości do nas.
Też sobie głupio wymyśliłam ;)
Tak więc Plan z Góry był inny, a objawił się telefonem, tak ok. 11, w środku leniwego sprzątania:
- Nie wiemy, co z Niemcami. Mamy Słoweńców, możemy ich do Was wysłać?
- Jasne. Kiedy...?
- Już jadą...
No i zaraz byli.
Tak poznaliśmy Lukę i Ozbeja.
To znaczy, Lukę i ... tego drugiego Chłopaka, który ma na imię... no.... tak.... jakoś...
Kiedy odjeżdżali, wydawało się nam, że wyjeżdżają nasi bracia. Pierwszą rzeczą, jaką sprawdziliśmy, była odległość do Słowenii. Wcale nie tak daleko.
c.d.n.na koniec aniołek, który do Słowenii dopiero poleci...
różowy i jako "jeden z...", bo Luka ma 3 siostry:
Es ist unmöglich, dass ich jetzt das alles auf Deutsch schreibe! Entschuldigt mich, bitte, aber niemand würde so lange Posts ertragen. Kann mir jemand helfen, wie ich die deutsche Version in einem anderen Reiter kriegen könnte? Ich meine den gleichen Post, aber zweisprachig, in zwei Reitern?
Aber bevor ich das schaffe: wir sind wieder zu Hause. Slowenien ist wunderschön. Wir haben es nicht erwartet: so nette Leute! So schöne Landschaften! Wir wurden viel besser empfangen, als wir es selbst machen würden. Alles hatte seinen Anfang in dem Taize-treffen, das eigentlich ganz anders hätte aussehen sollen (dachte ich mir). Damals, vor 1,5 Jahren, haben wir Luka und Ozbej getroffen und seit der Zeit haben wir die Reise geplant. Endlich haben wir unsere Freunde besucht!
Und was macht der Engel hier? Er fliegt bald nach Slowenien. Als "einer von...", denn Luka hat drei Schwester!
w pełni rozumiem Twoją fascynację :)
OdpowiedzUsuńa co do bukietów - tak, to standardowa wielkość :) są jeszcze bukiety w wersji mini, mikro i jeden się pojawił w wersji mega ;) buziaki!
Lubię takie wycieczki :D Ja też zawsze uwieczniam duuuuuuużo na zdjęciach, by było co oglądać. Nie byłam jeszcze w Słowenii, nie znałam tych faktów :D
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy, czuję się, jakbym tam była :) Aniołek piękny, na pewno będzie cieszył niesamowicie :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia i Twoja opowieść po prostu mnie zauriczyły, szczególnie to gdzie widać góry owiane chmurami.. niesamowite! Będę zagladać co chwile w oczekiwaniu na więcej zdjęć i opowieści!:) pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńNa świecie jest tyle przepięknych miejsc, które zasługują na odwiedziny. A ja ciągle słyszę dookoła: Turcja, Egipt, Chorwacja. Jak dobrze, że są ludzie którzy widzą też inne miejsca i możliwości!
OdpowiedzUsuńPiękne mielicie wakacje! Proszę o więcej zdjęć!