piątek, 28 grudnia 2012
nie zdążyłam...
Wybaczcie mi brak zaglądania tutaj przez ostatnie dni i brak życzeń. Palę się ze wstydu z tego powodu. Nie wiedzieć jak i kiedy [coś] wciągnęło mnie w wir przygotowań, świętowania i przyjmowania gości... i nagle siedzę sama przy stole, zastanawiając się, jak to się stało, że już jest po? Z podkulonym ogonem przypełzłam więc na bloga, żeby się wytłumaczyć i złożyć Wam poświąteczne życzenia, aby Ten, który przyszedł na świat jako człowiek, zmieniał Wasze życie każdego dnia, wypełniał pustkę, przytulał Was i dodawał sił!
czwartek, 20 grudnia 2012
ciastka z Rudolfami
Dzisiaj pozostając w temacie reniferów chciałam Wam podrzucić inspirację z moich wypieków na ciasteczka z Rudolfem. Szybki i sprytny pomysł, na przykład na prezencik dla niezapowiedzianych gości albo po prostu coś kolorowego na stole.
Jeśli nie macie (jak ja) pisaków do czekolady lub innych profesjonalnych sprzętów, woreczek z dziurką też da radę!
środa, 19 grudnia 2012
Dawno, dawno temu...
Tak, to było naprawdę dawno. Dostałam wyróżnienia od Trzech Zdolnych Osób, prowadzących bardzo inspirujące blogi. Poczułam się zaszczycona!
Pierwsze przyfrunęło od Fabrykantki Aniołów:
Należy napisać 7 rzeczy o sobie. Hmm.. no wiecie jak to jest... dziwnie mi pisać o sobie, ale gdyby ktoś był jednak zainteresowany, to rzeczona siódemka znajduje się tutaj.
Drugie wyróżnienie dostałam od Magnolienrinde:
Trzecie od Beaty:
Zasady wyróżnienia:
„Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę" Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."
1.Ulubione ciasto/ ciastko? Powiem o ciastku, bo jak bym miała wymieniać jeszcze ciasta, to by mi chyba wyszedł elaborat... Ostatnio znalazłam na "moich wypiekach" przepis na babeczkę z kawałkami snickersa, bezą i polewą toffi - muszę zrobić :) (a prawda jest taka, że odkąd przeczytałam to pytanie nie przestają mi przychodzić do głowy kolejne pomysły, np: babeczka z owocami, babeczka z kremem kawowym i orzechami... coś w tym kierunku)
2.Najpiękniejsze miejsce w Polsce gdzie można spędzić wakacje:? Pieniny
3.Ulubiona ozdoba na Boże Narodzenie. - Uszyty renifer
4. Ulubiona potrawa. quiche np. z kurczakiem, szpinakiem i błękitnym serem pleśniowym
5.Najbardziej udana praca hand made jaką wykonałaś... nie wiem, może żyrafa? Chociaż dla mnie ważniejsze są prace, które sama zaprojektowałam: lalka, konik i etui - zwierzaki.
6.Ulubiony serial.(mam bardzo małe doświadczenie na tym polu, ale jeśli już muszę wybrać to) Gilmore girls do trzeciego sezonu
7. Jakiej dziedziny hand made chcesz się jeszcze nauczyć? od długiego czasu mam rozgrzebaną papierową wiklinę i ciągle nie mogę jej skończyć. Chciałabym mieć w domu dużo koszy. Poza tym koniecznie chciałabym się nauczyć szyć.
8. Ulubiony napój. herbata owocowa lub zielona
9.Gdzie szukasz natchnienia? W internecie, ale zazwyczaj przychodzi w zupełnie innych miejscach, o czym już gdzieś chyba pisałam...
10.Jak lubisz odpoczywać? przy maszynie do szycia, do czego ostatnio niestety nie mam za często okazji
11. Ulubiony sport: łyżwy
Wyróżnienia przekazuję zbiorczo:
http://betsypetsy.blogspot.com/
http://magnolienrinde.blogspot.com/ (poza wyróżnieniem, które mam od niej :) Magnolienrinde robi świetne zabawki, wyróżnienia dostać musi i już!)
http://fluffy-friends.blogspot.com/
http://szydelko-agnieszki.blogspot.com/
http://zaplatane-szydelko.blogspot.com/
http://kasiacrochet.blogspot.com/- spójrzcie koniecznie, jaką lalę zaprojektowała - cudo!
http://kotburykot.blogspot.com/
Wyłamię się i zadam tylko 5 pytań, za to trochę dłuższych. Chciałabym się od Was dowiedzieć:
1. Twoje miejsce na ziemi to...
2. Czy masz swoją pracownię? Jeśli tak, napisz coś o niej.
3. Facebook, Pinterest, Twitter itp. - jakie jest Twoje ulubione społecznościowe miejsce w sieci?
4. Photoshop, Gimp, IrfanView ... czy może coś innego? Czego używasz do obróbki zdjęć?
5. Ulubiony film lub serial (odkąd jestem ze Szkrabem, poszukuję czegoś dobrego, a że od lat nie mam telewizora, jestem zupełnie zielona w tym temacie).
Pierwsze przyfrunęło od Fabrykantki Aniołów:
Należy napisać 7 rzeczy o sobie. Hmm.. no wiecie jak to jest... dziwnie mi pisać o sobie, ale gdyby ktoś był jednak zainteresowany, to rzeczona siódemka znajduje się tutaj.
Drugie wyróżnienie dostałam od Magnolienrinde:
Trzecie od Beaty:
Zasady wyróżnienia:
„Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę" Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."
1.Ulubione ciasto/ ciastko? Powiem o ciastku, bo jak bym miała wymieniać jeszcze ciasta, to by mi chyba wyszedł elaborat... Ostatnio znalazłam na "moich wypiekach" przepis na babeczkę z kawałkami snickersa, bezą i polewą toffi - muszę zrobić :) (a prawda jest taka, że odkąd przeczytałam to pytanie nie przestają mi przychodzić do głowy kolejne pomysły, np: babeczka z owocami, babeczka z kremem kawowym i orzechami... coś w tym kierunku)
2.Najpiękniejsze miejsce w Polsce gdzie można spędzić wakacje:? Pieniny
3.Ulubiona ozdoba na Boże Narodzenie. - Uszyty renifer
4. Ulubiona potrawa. quiche np. z kurczakiem, szpinakiem i błękitnym serem pleśniowym
5.Najbardziej udana praca hand made jaką wykonałaś... nie wiem, może żyrafa? Chociaż dla mnie ważniejsze są prace, które sama zaprojektowałam: lalka, konik i etui - zwierzaki.
6.Ulubiony serial.(mam bardzo małe doświadczenie na tym polu, ale jeśli już muszę wybrać to) Gilmore girls do trzeciego sezonu
7. Jakiej dziedziny hand made chcesz się jeszcze nauczyć? od długiego czasu mam rozgrzebaną papierową wiklinę i ciągle nie mogę jej skończyć. Chciałabym mieć w domu dużo koszy. Poza tym koniecznie chciałabym się nauczyć szyć.
8. Ulubiony napój. herbata owocowa lub zielona
9.Gdzie szukasz natchnienia? W internecie, ale zazwyczaj przychodzi w zupełnie innych miejscach, o czym już gdzieś chyba pisałam...
10.Jak lubisz odpoczywać? przy maszynie do szycia, do czego ostatnio niestety nie mam za często okazji
11. Ulubiony sport: łyżwy
Wyróżnienia przekazuję zbiorczo:
http://betsypetsy.blogspot.com/
http://magnolienrinde.blogspot.com/ (poza wyróżnieniem, które mam od niej :) Magnolienrinde robi świetne zabawki, wyróżnienia dostać musi i już!)
http://fluffy-friends.blogspot.com/
http://szydelko-agnieszki.blogspot.com/
http://zaplatane-szydelko.blogspot.com/
http://kasiacrochet.blogspot.com/- spójrzcie koniecznie, jaką lalę zaprojektowała - cudo!
http://kotburykot.blogspot.com/
Wyłamię się i zadam tylko 5 pytań, za to trochę dłuższych. Chciałabym się od Was dowiedzieć:
1. Twoje miejsce na ziemi to...
2. Czy masz swoją pracownię? Jeśli tak, napisz coś o niej.
3. Facebook, Pinterest, Twitter itp. - jakie jest Twoje ulubione społecznościowe miejsce w sieci?
4. Photoshop, Gimp, IrfanView ... czy może coś innego? Czego używasz do obróbki zdjęć?
5. Ulubiony film lub serial (odkąd jestem ze Szkrabem, poszukuję czegoś dobrego, a że od lat nie mam telewizora, jestem zupełnie zielona w tym temacie).
sobota, 8 grudnia 2012
Etui na telefon - renifer
Twój telefon zasługuje na trochę ciepła, zwłaszcza w święta ;).
To moje hasło na grudzień ;).
Mój kolejny autorski (jak mi się wydaje, przynajmniej jeszcze takiego nie widziałam) pomysł. Etui na telefon - renifer. Powiem nieskromnie, że bardzo mi się ten maluch spodobał :).
To moje hasło na grudzień ;).
Mój kolejny autorski (jak mi się wydaje, przynajmniej jeszcze takiego nie widziałam) pomysł. Etui na telefon - renifer. Powiem nieskromnie, że bardzo mi się ten maluch spodobał :).
niedziela, 2 grudnia 2012
a miś jedzie do...
Miś już się nie mógł doczekać na odpowiedź, do kogo pojedzie na święta...
Bardzo dziękuję wszystkim, którzy wzięli udział w candy i opowiedzieli mi o swoich zabawkach z dzieciństwa. Gdybym miała jeszcze kilka dodatkowych rąk, zrobiłabym misia dla każdej z Was :). Wybrałam odpowiedź:
Trojanda 27 listopada 2012 16:37
Czas
dzieciństwa zawsze kojarzył mi się z drewnianym konikiem, którego dla
mnie wystrugał z drewna (wyrzeźbił) mój dziadek :). Konik stał na
czterech grubych nogach (nie miał biegunów), za ogon posłużyło mu
prawdziwe włosie końskie :) (mieliśmy też prawdziwego konika - dziadek
przy czesaniu konia zebrał kilka włosków :)). Nie był pięknie pomalowany
(zwykłe surowe drewno), był troszkę koślawy, ale był to najpiękniejszy
konik jakiego kiedykolwiek widziałam i co najważniejsze należał do mnie
:). Wielkością zbliżony do zwykłego konika na biegunach. Jako, że już od
najmłodszych lat uchodziłam za chłopczycę to uwielbiałam wsiadać na
niego, chwytałam w rękę miecz (patyczek), w druga tarczę (najczęściej
cichaczem porwaną pokrywkę na garnek), czasem też hełm (jakąś czapkę,
stary kapelusz dziadka, lub w skrajnym przypadku garnek) i pędziłam w
daleki świat walcząc z groźnymi smokami, potworami i innymi strasznymi
straszydłami. Oj biedne były kury i kaczki babci :). Odprowadzałam go do
stajni (odnosiłam ciężko dysząc z wysiłku), poiłam (razem z dziadkiem
nosiłam w małym wiaderku wodę z rzeki płynącej niedaleko), karmiłam
trawą, którą własnoręcznie skosiłam (za pomocą udającego kosę patyczka
dopomagając sobie ręcznym skubaniem), szczotkowałam i traktowałam
zgrzebłem (tylko czasami i pod nadzorem dziadka bo zgrzebło i szczotka
były prawdziwe). Oj co za cudowne czasy. Tyle razem przygód przeżyliśmy,
kawał świata objechaliśmy, tyle wywrotek zaliczyliśmy (raz nawet
skończyło się na złamaniu nogi przez konika - dziadek pobawił się w
lekarza i nogę wymienił na nową :)).
To były cudne czasy. Dostałam go w wieku 4 lat a musiałam się z nim rozstać kiedy skończyłam 8 lat. Niestety wyrosłam i zapewne nie uniósłby mojego ciężaru.
Kolejna właścicielka konika, moja młodsza siostra, cieszyła się nim niecały rok. Biedny konik złamał dwie nóżki w taki sposób, że nie dało się już tego naprawić.
Szkoda że nie mam rzeźbiarskiego talentu dziadka bo zrobiłabym taką zabawkę mojemu synkowi :)
Pozdrawiam i w kolejce się ustawiam :)
To były cudne czasy. Dostałam go w wieku 4 lat a musiałam się z nim rozstać kiedy skończyłam 8 lat. Niestety wyrosłam i zapewne nie uniósłby mojego ciężaru.
Kolejna właścicielka konika, moja młodsza siostra, cieszyła się nim niecały rok. Biedny konik złamał dwie nóżki w taki sposób, że nie dało się już tego naprawić.
Szkoda że nie mam rzeźbiarskiego talentu dziadka bo zrobiłabym taką zabawkę mojemu synkowi :)
Pozdrawiam i w kolejce się ustawiam :)
Gratuluję i bardzo proszę o adres do wysyłki na maila.
piątek, 30 listopada 2012
Anioł z reniferem
Dziękuję za Wasze wsparcie w sprawie ząbkowania :) Myślę, że i tak mamy bardzo dzielną córkę, która stosunkowo dobrze znosi ten trudny czas. Ciągle muszę sobie przypominać, że naprawdę mam wielki Skarb, za który jestem chyba za mało wdzięczna.
W temacie rękodzielniczym coś, czego dawno już nie było, czyli masa solna. W końcu okres przedświąteczny sprzyja powrotom do lepienia. Nie mogę się doczekać, kiedy będę lepić razem ze Szkrabem :).
W temacie rękodzielniczym coś, czego dawno już nie było, czyli masa solna. W końcu okres przedświąteczny sprzyja powrotom do lepienia. Nie mogę się doczekać, kiedy będę lepić razem ze Szkrabem :).
piątek, 23 listopada 2012
Szydełkowy konik, część druga
Konik. Chciałam coś napisać, bo moje posty ostatnio takie krótkie, ale... zabrakło weny. Ząbkujemy ;). Kto wie, o co chodzi, niech się ze mną łączy, a kto nie wie, niech trwa w błogiej niewiedzy. Ale i tak jest super z naszym małym Szkrabem :O). A konik szuka domu tutaj.
piątek, 16 listopada 2012
wygrałam, wygrałam... i konik, i takie tam...
Miałam się nie pokazywać na blogu, dopóki nie odrobię zaległości, np. nie pokażę wyróżnień, ale co tam. Właśnie się dowiedziałam, że wygrałam konkurs u Kury D i musiałam się pochwalić :). Przy okazji pokażę Wam zapowiedź kolejnego posta: szydełkowy konik. Długo myślałam nad oczami i nareszcie się zdecydowałam: wyhaftowane na filcu.
Przy okazji jeszcze raz lalka, która pewnie teraz leży gdzieś samotna w magazynie pocztowym ;). Przypatrzyłam się jej i wyrwałam jej wszystkie włosy, żeby przyszyć nowe, dłuższe. Dostała też falbankę przy sukience. Ok, nic wielkiego, ale skoro spędza weekend na poczcie, niech chociaż tu ma jeszcze raz swoje pięć minut...
Dobrego weekendu. Aaaa... i oczywiście witam wszystkich nowych obserwatorów. Bardzo mi miło, że do mnie zaglądacie!
Przy okazji jeszcze raz lalka, która pewnie teraz leży gdzieś samotna w magazynie pocztowym ;). Przypatrzyłam się jej i wyrwałam jej wszystkie włosy, żeby przyszyć nowe, dłuższe. Dostała też falbankę przy sukience. Ok, nic wielkiego, ale skoro spędza weekend na poczcie, niech chociaż tu ma jeszcze raz swoje pięć minut...
Dobrego weekendu. Aaaa... i oczywiście witam wszystkich nowych obserwatorów. Bardzo mi miło, że do mnie zaglądacie!
poniedziałek, 29 października 2012
kapcie
Pewna znana w sieci Ślubna wróżka wygrzebała w czeluściach mojego bloga kapciuszki ala Zuzia Górska i też zechciała takie :). Uszyłam trzy na próbę, potem dwa "na czysto", a potem z rozpędu jeszcze dwa :). Te "na czysto" (jedna para tuż przed odlotem):
piątek, 19 października 2012
Dzisiaj chwalę wyjątkowo nie siebie :P. Na urodziny (czyli mam ewidentny poślizg z pisaniem) dostałam takie skarby od Beaty: proszę bardzo patrzeć, podziwiać i zazdrościć :). W słoiczku jest mieszanka ciasteczkowa, wystarczy dodać kilka składników (przepis na etykietce z tyłu) i ciasteczka pieką się niemal same :O). Tylko wiecie... kto by chciał pozbawiać się takiej fajnej ozdoby? Ja oczywiście nie i dlatego w pakiecie pojawiły się też gotowe ciacha. Niektórzy to mają urodzinowe szczęście.
Jeszcze raz bardzo dziękuję!
Dzika róża się suszy. A jeśli chcecie zobaczyć, co można zrobić z takiej dzikiej róży, to zapraszam do odwiedzenia lawendowego bloga.
Jeszcze raz bardzo dziękuję!
Dzika róża się suszy. A jeśli chcecie zobaczyć, co można zrobić z takiej dzikiej róży, to zapraszam do odwiedzenia lawendowego bloga.
sobota, 13 października 2012
miś w całej krasie i moja ulubiona zabawka
Miś, który czeka na swój nowy dom, poprosił mnie dzisiaj ciuchutko o kilka zdjęć. Chciał się pokazać z różnych stron... może akurat ktoś jeszcze zechce go przygarnąć i dopisze się do candy ;).
Bardzo dziękuję tym osobom, które podzieliły się ze mną swoimi wspomnieniami na temat ulubionych zabawek. Obiecałam, że w tym poście odpowiem na pytanie z candy. Co było moją ulubioną zabawką i kiedy się nią bawiłam? Pierwszą ukochaną i zapamiętaną zabawką był żółty miś, wypchany trocinami, spory, bo wielkości mniej więcej rocznego dziecka. Towarzyszył mi od urodzenia przez kilka lat. Niestety niedźwiadki wypchane trocinami nie lubią wody i podejrzewam, że z tego powodu miś zniknął któregoś dnia z naszej rodziny. Szkoda.
Drugą ważną zabawką był kaczor Donald, którego sama sobie wybrałam w prezencie komunijnym od dziadka. Dziadziuś odszedł od nas dwa lata później, ale wspominam go zawsze, kiedy patrzę na kaczorka. Żadnej innej zabawki nie darzyłam takim oddaniem. Wierzyłam głęboko, że gdzieś w środku kaczor ma małe serducho i darzy mnie uczuciem tak samo żywym jak ja jego. Kaczor niejedno ze mną przeżył, teraz czeka w moim rodzinnym domu, aż Gabi porwie go w wir przygód.
Bardzo dziękuję tym osobom, które podzieliły się ze mną swoimi wspomnieniami na temat ulubionych zabawek. Obiecałam, że w tym poście odpowiem na pytanie z candy. Co było moją ulubioną zabawką i kiedy się nią bawiłam? Pierwszą ukochaną i zapamiętaną zabawką był żółty miś, wypchany trocinami, spory, bo wielkości mniej więcej rocznego dziecka. Towarzyszył mi od urodzenia przez kilka lat. Niestety niedźwiadki wypchane trocinami nie lubią wody i podejrzewam, że z tego powodu miś zniknął któregoś dnia z naszej rodziny. Szkoda.
Drugą ważną zabawką był kaczor Donald, którego sama sobie wybrałam w prezencie komunijnym od dziadka. Dziadziuś odszedł od nas dwa lata później, ale wspominam go zawsze, kiedy patrzę na kaczorka. Żadnej innej zabawki nie darzyłam takim oddaniem. Wierzyłam głęboko, że gdzieś w środku kaczor ma małe serducho i darzy mnie uczuciem tak samo żywym jak ja jego. Kaczor niejedno ze mną przeżył, teraz czeka w moim rodzinnym domu, aż Gabi porwie go w wir przygód.
poniedziałek, 8 października 2012
Candy: moja ukochana zabawka
Właśnie mijają dwa lata, odkąd założyłam mojego supertajnego bloga. Od tamtej pory dużo się u mnie zmieniło, pod wieloma względami. Co jednak bardzo mnie cieszy, to to, że przez ten czas mój blog odwiedziło sporo osób, a niektóre zostały na dłużej. Bardzo dziękuję każdej osobie, która wstąpiła, a jeszcze bardziej tym miłym duszyczkom, które zostały. I aby to uczcić - szykuje się candy. Sprawdźcie tego posta ponownie - więcej niebawem :). Teraz wracam do tego czegoś, co chciałabym Wam podarować.
edit:
i już jestem z powrotem.
Z misiem.
Tych, którym miś się podoba, zapraszam na candy!
Ponieważ losowania stały się podobno nielegalne, proszę, żebyście oprócz wklejenia na swoją stronę podlinkowanego banerka do tego posta, odpowiedziały / odpowiedzieli na pytanie: Co było Twoją ulubioną zabawką i w jakim wieku się nią bawiłaś / bawiłeś? Wybiorę odpowiedź, która najbardziej mi się spodoba. Inne komentarze nie będą brane pod uwagę. Osoby bez bloga proszone są o zostawienie adresu e-mail. Aha, tylko nie piszcie, proszę "bawiłem się nią w XX / XXI wieku".
edit:
i już jestem z powrotem.
Z misiem.
Tych, którym miś się podoba, zapraszam na candy!
Ponieważ losowania stały się podobno nielegalne, proszę, żebyście oprócz wklejenia na swoją stronę podlinkowanego banerka do tego posta, odpowiedziały / odpowiedzieli na pytanie: Co było Twoją ulubioną zabawką i w jakim wieku się nią bawiłaś / bawiłeś? Wybiorę odpowiedź, która najbardziej mi się spodoba. Inne komentarze nie będą brane pod uwagę. Osoby bez bloga proszone są o zostawienie adresu e-mail. Aha, tylko nie piszcie, proszę "bawiłem się nią w XX / XXI wieku".
piątek, 14 września 2012
Craftujemy dla Hospicjum Cordis
Zostałam poproszona przez Kasię z uszytego świata o przyłączenie się do akcji charytatywnej na rzecz hospicjum Cordis. Kasia napisała mi w mailu o konkretnych osobach, które zna: "te dzieci są bardzo chore - a do tego nie mają rodziców". To jedna z najbardziej rozdzierających rzeczy, jaką słyszałam w ostatnim czasie. Jedna lalka nie poprawi sytuacji - ale może wywoła uśmiech na czyjejś buzi. Zaglądają tu bardzo zdolne osoby - jeśli ktoś nie słyszał o tej akcji - to więcej informacji znajduje się tutaj (klik). Część przedmiotów trafi do rąk dzieci, inne zostaną wystawione na aukcjach. A najlepsze jest to, że jest jeszcze dużo czasu na przygotowanie prac. Jestem pewna, że w naszym blogowym świecie jest tyle dobrych dusz, że moja lala nie będzie się czuła samotna.
A co do samej lalki: jest to po etui - konikach kolejna szydełkowa rzecz, która jest w 100 % moja. Nie robiłam jej z żadnego wzoru, powstała w mojej głowie, a następnie wyłoniła się z kłębka. Jaka jest, każdy widzi...
(edit) ...choć niestety zdjęcia nie do końca to pokazują... np. w rzeczywistości lala ma chyba dłuższe nogi niż można wnioskować... jeżeli uda mi się zrobić lepsze, zanim lala odfrunie, uzupełnię post.
piątek, 7 września 2012
piątkowe przemyślenia...
Odkąd jestem w domu ze Szkrabem, dni tygodnia rozpoznaję po tym, kiedy P. ma wolne. Według tego schematu dziś jest piątek. Dzień, w którym lud pracujący wygląda tak:
Chociaż akurat po P. nie widać zmęczenia. Właśnie biega po domu ze Szkrabem na rękach i... śpiewa. A wracając do żyrafy...
Chociaż akurat po P. nie widać zmęczenia. Właśnie biega po domu ze Szkrabem na rękach i... śpiewa. A wracając do żyrafy...
jak ja lubię szydełkować :O)
Wzór: Marike van Loo dostępny tutaj <- klik.
Wzór: Marike van Loo dostępny tutaj <- klik.
środa, 5 września 2012
Zostałam wyróżniona przez Anulę, co mnie ucieszyło tym bardziej, że jest ona (a w zasadzie jej córka) nową właścicielką konika z poprzedniego postu. Cały tydzień drżałam, czy konik się spodoba, dlatego odkąd zobaczyłam wyróżnienie, nie przestaję się uśmiechać :O).
Anula napisała, że należy je przekazać kilku osobom. Niech kilka sprowadzi się do pięciu. Po odbiór zapraszam:
http://galgankowomi.blogspot.com/
http://szydelkowniaidy.blogspot.com/
http://lawendowyblog.blogspot.com/
http://sekretnyogrod.blogspot.com/
http://bezpospiechu.blogspot.com/
http://ashkiteam.blogspot.com/
http://wnicizaplatana.blogspot.com/
http://jagodowo-art.blogspot.com
http://pudremposypane.blogspot.com/
http://by-piegowata.blogspot.com/
Anula napisała, że należy je przekazać kilku osobom. Niech kilka sprowadzi się do pięciu. Po odbiór zapraszam:
http://galgankowomi.blogspot.com/
http://szydelkowniaidy.blogspot.com/
http://lawendowyblog.blogspot.com/
http://sekretnyogrod.blogspot.com/
http://bezpospiechu.blogspot.com/
Przy okazji tego wyróżnienia zdałam sobie sprawę, że na dnie szuflady z postami czeka inne wyróżnienie, które dostałam i nie przekazałam (co tłumaczę sobie sklerozą ciążową):
Wyróżnienie to przekazuje się 5 osobom, których blogi nie mają więcej niż 200 obserwatorów. Moje wyróżnienia niech zechcą przyjąć:http://ashkiteam.blogspot.com/
http://wnicizaplatana.blogspot.com/
http://jagodowo-art.blogspot.com
http://pudremposypane.blogspot.com/
http://by-piegowata.blogspot.com/
wtorek, 21 sierpnia 2012
Szydełkowy konik - etui na telefon
Odkąd mój mały Szkrabek jest na świecie, pokochałam na nowo szydełko. Nie wiem, kto je wymyślił, ale należą mu się gratulacje. Szydełkowanie nie wymaga wielu narzędzi, cały zestaw można wrzucić do torby i szydełkować np. w tramwaju (jak żyrafa, którą pokażę następnym razem), a przede wszystkim... można szydełkować w czasie karmienia. Co daje mi radość połączenia dwóch pasji :O) i to bez wyrzutów sumienia.
Zrobiłam nowe etui na telefon. Tak jak poprzednie, powstało w mojej głowie. Nie miałam wzoru. Zresztą, jak się karmi, to wygodniej jest robić z głowy niż z kartek. I tak jest już wystarczająco dużo rzeczy i osób do trzymania ;).
Trudno jest robić zdjęcia tym końskim główkom, ale wyglądają mniej więcej tak:
nowy konik:
i dwa koniki razem:
Jeszcze tylko ciągle się zastanawiam, czy nie zmienić tych guzikowych oczu na filcowe?
Zrobiłam nowe etui na telefon. Tak jak poprzednie, powstało w mojej głowie. Nie miałam wzoru. Zresztą, jak się karmi, to wygodniej jest robić z głowy niż z kartek. I tak jest już wystarczająco dużo rzeczy i osób do trzymania ;).
Trudno jest robić zdjęcia tym końskim główkom, ale wyglądają mniej więcej tak:
nowy konik:
i dwa koniki razem:
Jeszcze tylko ciągle się zastanawiam, czy nie zmienić tych guzikowych oczu na filcowe?
wtorek, 7 sierpnia 2012
szydełkowy miś
Niektóre zabawki powstają tak, że się je zaczyna i kończy za jednym podejściem. Ale nie ten miś. Nie dlatego, że był skomplikowany, ale ciągle coś nam stawało na drodze. Zaczynałam go, odkładałam, zmieniałam; albo przynajmniej zaczynałam od nowa. Robiłam go niby według wzoru, ale ciągle mi się coś nie podobało. W końcu, w ósmym miesiącu ciąży, w ramach szydełkowych wprawek, o których pisałam przy okazji posta z szafą, chwyciłam misia i zrobiłam prawie całkiem od nowa. Potem była przeprowadzka, remont, szykowanie się na przyjście na świat Szkrabiątka i różne sprawy, które znów odsuwały misia od ukończenia. Dlatego kończyłam go już po powrocie ze szpitala. Ale czy to ważne? Najważniejsze, że jest. Pierwsza zabawka mojego Szkraba. Na razie trwa faza poznawania się. Kiedy P. wkłada misia do łóżeczka, Gabi podnosi główkę i patrzy na niego w pełnym zdziwieniu. Musielibyście to zobaczyć. Bezcenne!
pattern by Sue Pendleton |
poniedziałek, 30 lipca 2012
kartka dla chłopca
Skoro na tapecie są u mnie nowi, mali ziemianie, którzy pojawiają się wcale nie tak nagle, a przestawiają świat do góry nogami, tak że nie można go sobie wyobrazić bez nich... pokazuję karteczkę, którą zrobiłam jakiś czas temu dla jednego z nich ;)
czwartek, 19 lipca 2012
aniołki i o tym, jak nam fajnie :)
Dawno temu pokazywałam te aniołki w stanie surowym. Zdecydowałam się je jednak pomalować i myślę, że źle na tym nie wyszły.
Masa solna na jakiś czas poszła w odstawkę. Najpierw wyprowadzka, potem sprzątanie po remoncie, a wreszcie pojawienie się Szkraba pociągnęły za sobą zmiany (z którymi mi dobrze :)). Jedyną rzeczą, którą teraz powoli dłubię, jest szydełkowa żyrafka dla Szkrabka. Żółty kłębek leży zawsze w pobliżu miejsca do karmienia, ale nie często udaje mi się po niego sięgnąć. Jakby Malutka wiedziała, że nie skupiam się wtedy w pełni na niej. Ale jednak są takie chwile jak ta wczoraj, kiedy udało się połączyć karmienie, robienie na szydełku i.. jeszcze coś: słuchanie książki czytanej przez P.
To słuchanie / czytanie to taka nasza mała tradycja. Kiedy po porodzie wróciłam do domu, chcieliśmy zapewnić Małej trochę ciszy i spokoju, dlatego prosiliśmy wszystkich, żeby nie odwiedzali nas przez pierwsze dwa tygodnie. Zamiast tego spędzaliśmy razem możliwie dużo czasu, a przy karmieniu Tata czytał nam książkę :). Teraz P. pracuje, ale czasami po pracy nadal nam czyta. Bardzo lubię te chwile.
poniedziałek, 16 lipca 2012
nasz mały szkrab
Tym razem mam dobrą wymówkę :) nie było mnie, ale czy mogłam być, skoro musiałam siedzieć i patrzeć na mojego Żuczka? :)
Dzisiaj nasza Córeczka skończyła miesiąc i tym samym przestała być noworodkiem, a zaczęła nowy etap. Niesamowite, co? :)
Dzisiaj nasza Córeczka skończyła miesiąc i tym samym przestała być noworodkiem, a zaczęła nowy etap. Niesamowite, co? :)
poniedziałek, 11 czerwca 2012
Szydełkowe etui na telefon
W ramach moich szydełkowych wprawek zrobiłam nowe etui na telefon. To jest wersja na szerszy model (z klawiaturą qwerty). Brakuje mu zapięcia, bo nie mam pasującego guziola.
Tymczasem wrzucam zdjęcia i pozdrawiam Was spod lodówki, którą rozmrażam ;).
Tymczasem wrzucam zdjęcia i pozdrawiam Was spod lodówki, którą rozmrażam ;).
czwartek, 7 czerwca 2012
kangurek prezentuje misia
Przepraszam, że znowu mnie tu nie ma. Wciąż jeszcze jestem w wersji kangurkowej, ale i tak ciągle nie mam czasu, bo ledwo uporaliśmy się z remontem, muszę się spieszyć z górą prasowania. Na szczęście te małe ciuszki to sama radość :).
Ale nie próżnowałam - mam spore zaległości w pokazywaniu tego, co powstało, więc zaczynam... od misia, który jako prototyp został uszyty z mojej bardzo starej koszuli i bardzo mi się taki spodobał:
Ale nie próżnowałam - mam spore zaległości w pokazywaniu tego, co powstało, więc zaczynam... od misia, który jako prototyp został uszyty z mojej bardzo starej koszuli i bardzo mi się taki spodobał:
Subskrybuj:
Posty
(
Atom
)